Radio Białystok | Wiadomości | Oszustwo na wypadek. Senior oddał oszczędności życia w reklamówce
Do 12 lat więzienia grozi mężczyźnie podejrzanemu o oszukanie mieszkańca Bielska Podlaskiego. Zdaniem policjantów, podający się za radcę prawnego 41-latek, miał odebrać od bielskiego seniora ponad 100 tys. zł.
Telefoniczni oszuści przekonali 81-latka, że jego znajomy spowodował wypadek. Do oszustwa doszło pod koniec marca.
Do 81-latka zadzwonił mężczyzna i zapytał seniora, czy go poznaje. Bielszczanin podał imię i nazwisko swojego znajomego, a rozmówca potwierdził, że to on. Głos w słuchawce powiedział, że w Warszawie potrącił kobietę w ciąży. Kobieta jest w ciężkim stanie, a on potrzebuje 180 tys. zł na kaucję. Senior przyznał, że w domu ma 100 tys. zł i może mu pomóc. Dalszą rozmowę z mieszkańcem powiatu bielskiego prowadził rzekomy policjant z Warszawy. Rozmówca uspokajał seniora mówiąc, że to nie jest oszustwo, a pieniądze za jakiś czas zostaną mu zwrócone. Oszust w słuchawce instruował także, żeby mieszkaniec powiatu bielskiego nie dzwonił do komendy w Bielsku Podlaskim, bo on jest policjantem z Warszawy i to oni zajmują się tą sprawą - mówi nadkomisarz Agnieszka Dąbrowska z bielskiej policji.
W trakcie rozmowy telefonicznej do 81-letniego bielszczanina przyszedł obcy mężczyzna, który przedstawił się jako radca prawny i odebrał od seniora ponad 100 tys. zł w reklamówce.
Kiedy 81-latek osobiście zadzwonił do znajomego, wtedy okazało się, że padł ofiarą oszustów. Pracujący nad sprawą bielscy policjanci trafili na trop tzw. "odbieraka".
Okazało się, że jest to mieszkaniec województwa mazowieckiego. Funkcjonariusze pojechali na Mazowsze po 41-latka, który przebywał w tym czasie w zakładzie karnym. Wprost z niego trafił do policyjnego aresztu w bielskiej jednostce. Mundurowi ustalili także, że oszust instruowany był przez inne osoby. Zgodnie z ich poleceniem przyjechał do Bielska Podlaskiego, gdzie odebrał od seniora pieniądze. Następnie wrócił do Warszawy i tam pozostawił torbę z łupem we wskazanym mu miejscu - dodaje nadkom. Agnieszka Dąbrowska.
Okazało się, że 41-latek był już wcześniej karany za podobne przestępstwa. Teraz o jego losie zdecyduje sąd.